4 maja 2024 roku minęło 150 lat od śmierci 35-letniej karmelitanki bosej z Francji, siostry Marii Amaty od Jezusa (Marie-Aimée de Jésus), zmarłej w opinii świętości w nieistniejącym już klasztorze przy Avenue du Saxe w Paryżu[1]. W Polsce Wydawnictwo Karmelitów Bosych wydało niedawno (2017 r.) jej krótki tekst Dwanaście stopni milczenia, jednak siostra Amata jest zdecydowanie najbardziej znana z sześciotomowego dzieła Jésus-Christ est le Fils de Dieu (Jezus Chrystus jest Synem Bożym), będącego jej odpowiedzią wiary i miłości na Żywot Jezusa Ernesta Renana, powstały w nurcie pozytywistycznego naturalizmu i negujący Boską naturę Chrystusa. Praca ta skupiła jej siły przez ponad sześć lat życia. Po raz pierwszy została opublikowana w 1909 roku pod tytułem Notre Seigneur Jésus-Christ étudié dans le saint Évangile, do roku 1973 doczekała się pięciu kolejnych wydań i nadal jest przedrukowywana i dostępna we francuskich księgarniach.

Jak to się stało, że młoda mniszka, pochodząca ze wsi i nieposiadająca żadnego wykształcenia poza kilkoma klasami szkoły powszechnej, żyjąca w kontekście XIX-wiecznej wspólnoty klauzurowej, uważana za niezdolną, by czytać dzieła św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, zaczęła pisać oraz że jej dzieło doczekało się uznania w Kościele? Jaki musiał być fenomen jej życia? Czemu po 150 latach nie zniknęło ono z półek księgarń? Spróbujemy naszkicować jej duchową drogę i Boże prowadzenie w jej życiu, by odkryć Boży zamysł kryjący się za tak niespotykanym jego ukierunkowaniem i zastanowić się, czy i na ile siostra Amata może być inspiracją dla nas dzisiaj.

 

„Powołał mnie Pan już z łona mej matki” (Iz 49,1)

Maria Amata od Jezusa, w świecie Dorota Quoniam, urodziła się w styczniu 1839 roku w małej wsi Le Rozel, położonej w niedalekiej odległości od malowniczych normandzkich plaż nad Kanałem La Manche, 25 km od Cherbourga, a niecałe 200 kilometrów na zachód od znanego nam wszystkim Lisieux. Jej rodzina była skrajnie uboga. Ojciec ogrodnik i matka prządka ledwo wiązali koniec z końcem. Byli jednak ludźmi wierzącymi i swoje dzieci również wychowywali do wiary. Dorota miała czwórkę rodzeństwa, ale dwoje z nich zmarło we wczesnym dzieciństwie, a jej starszy brat Maurycy, którego bardzo kochała i który jak ona sama wyróżniał się wczesną świętością – w wieku jedenastu lat.

Gdy Dorota miała zaledwie cztery lata, doświadczyła pierwszej łaski mistycznej. Mama uczyła ją, że Bóg jest „Najwyższy”, a dziewczynka, zastanawiając się nad tym słowem i powtarzając je z oczyma wzniesionymi ku niebu, doświadczyła wewnętrznego porwania. Sama tak o tym pisze: „Nagle Duch mojego Ukochanego uniósł mnie w niedosięgłe wysokości, i to nie raz, ale kilka razy, aż do Boga w Trzech Osobach”[1]. Wtedy też zrozumiała, że Bóg powołuje ją do życia zakonnego i wyraziła na to swoją zgodę.

Po około dwóch latach od tego wydarzenia, dzięki pomocy wuja rodzina przeniosła się do Paryża w poszukiwaniu bardziej godziwych warunków życia, licząc na lepszą pracę dla ojca. Były to złudne nadzieje! Nadal brakowało im wszystkiego. Zaledwie sześcioletnią Dorotkę adoptował wuj, by choć jej zapewnić lepszy los. Została posłana do szkoły prowadzonej przez Siostry Miłosierdzia, co miało dobroczynny wpływ nie tylko na rozwój jej wiary i pobożności, ale również na jej szkolne otoczenie… Z przekonaniem mówiła koleżankom o Bogu i prowadziła je do relacji z Nim. Niedługo po pierwszej komunii świętej została mianowana przewodniczącą Stowarzyszenia Świętych Aniołów, a jako dorastająca dziewczyna – przewodniczącą Dzieci Maryi. Jej wpływ na uczennice był tak duży, że gdy Siostry łączyły dwa domy dla dziewcząt i nie mogły poradzić sobie z tarciami między pensjonarkami z dwóch ośrodków, poprosiły kilkunastoletnią Dorotę, by ta pomogła wprowadzić pokój i zgodę, co też jej się udało!

Wcześniej jednak, w 1848 roku, musiała opuścić Siostry Miłosierdzia i wuja. Był to rok, gdy na rodzinę Quoniam spadły ciężkie krzyże. W jednym roku śmiertelnie zachorowali zarówno jej mama, jak i tata. Zaledwie dziewięcio-i-pół-letnia Dorotka przejęła wszystkie obowiązki domowe i z ogromnym oddaniem poświęciła się trosce o umierającą matkę. Ta ostatnia, widząc świętość córki, nie chciała zresztą, by opiekował się nią ktokolwiek inny. Gdy pani Ludwika zbliżała się do śmierci, Pan Bóg dał dziewczynce nadprzyrodzone poznanie tego, dzięki czemu w odpowiednim czasie sprowadziła do matki jej kierownika duchowego. W tym samym czasie tata Doroty miał już zaawansowaną gruźlicę, na którą zmarł w szpitalu dwa miesiące po swojej żonie.

Dorotą chciał ponownie zaopiekować się wuj, ale matka, widząc jej wiarę, postanowiła oddać ją pod opiekę Sióstr Miłosierdzia, by tam mogła owocniej rozwijać się duchowo. Rzeczywiście, zażyłość z Chrystusem już na tym wczesnym etapie jej życia kwitła. Pragnęła umrzeć z miłości, z drugiej strony doświadczała silnych pokus i nękania szatańskiego, miała też nadprzyrodzone poznanie co do duchowego stanu osób, które spotykała. W wieku 12 lat przyjęła pierwszą komunię świętą, która – podobnie u św. Teresy od Dzieciątka Jezus – była dla niej dniem łaski, dniem pełnego zjednoczenia z Chrystusem. Zdarzało się, że widziała Pana Jezusa w wieku, w którym akurat sama była. Można powiedzieć, że jej Oblubieniec wzrastał wraz z nią. Gdy skończyła osiemnaście lat, wuj próbował wydać ją za mąż. Gdy jednak przedstawiono jej kandydata, tuż obok niego objawił się jej wewnętrznie Chrystus w całej piękności i powiedział: „Porównaj!”. Dorota nie mogła powstrzymać ironicznego uśmiechu na widok ziemskiego pretendenta, a jej zachowanie zniechęciło niedoszłego męża.

 

„Na pustynię ją wyprowadzę” (Oz 2,16)

         Jak wspomnieliśmy, już od czwartego roku życia Dorota była świadoma swojego powołania do życia zakonnego. Umiłowanie modlitwy pociągało ją do Karmelu. Nie wiedziała tylko, do którego klasztoru skierować swoje kroki. Gdy jednak pewnego dnia nauczycielka od Sióstr Miłosierdzia zaprowadziła grupę wychowanek, wśród których była Dorota, do kaplicy Karmelu św. Teresy przy Avenue de Saxe w Paryżu, dziewczyna usłyszała wewnętrznie słowa: „To tutaj Cię chcę!”

Dorota nie zrealizowała jednak od razu swojego pragnienia. Ze względu na miłość bliźniego przesunęła jego wypełnienie w czasie – jak wspomniano wyżej, na prośbę Sióstr Miłosierdzia pozostała dłużej w ich ośrodku, by wprowadzić zgodę pomiędzy dwoma grupami dziewcząt z różnych domów.

Ostatecznie przekroczyła próg klauzury 27 sierpnia 1859 roku. „Znalazłam w Karmelu moją ojczyznę” – pisała[2].

Odejście na pustynię Karmelu nie oznacza jednak nigdy błogiego, spokojnego życia. Już przy wejściu do klauzury, Dorota zrozumiała wewnętrznie, że choć jej nowa wspólnota była dobra i gorliwa, miała w niej doświadczyć niezrozumienia i cierpienia… „Jezus zapraszał ją do czystej miłości, w ogołoceniu ze wszystkiego, co natura ceni najbardziej. Będzie Marią Amatą od Jezusa w takim stopniu, w jakim umrze dla stworzeń”[3]. Przez piętnaście lat jej życia zakonnego, na różnych etapach, okazało się to prawdą, choć prawdą jest również, że zbudowała wyjątkowe i głębokie relacje z mniszkami, które skłonne były zaakceptować jej wyjątkową drogę do świętości, bez podejrzeń czy zazdrości.

Jej mistrzyni nowicjatu, matka Izabela od Narodzenia, była bojaźliwa wobec wychodzącej poza zwyczajność drogi nowicjuszki, co powodowało wiele cierpienia u siostry Amaty. Już na tym etapie drogi Pan Bóg dał jej jednak kierownika duchowego, który w pełni ją zrozumiał i poprowadził zgodnie z Bożym zamysłem. Był nim nadzwyczajny spowiednik wspólnoty, jezuita, ojciec Gamard, który następnie towarzyszył siostrze Amacie aż do końca jej życia. Sama matka Izabela, na początku bojaźliwa, z czasem przekonała się do prawdziwości życia wewnętrznego swojej wychowanki i w następnych latach, jako przeorysza, wspierała ją i wspomagała, mając całkowitą pewność co do owocności jej drogi.

Siostra Amata w pełni odnajdywała się w typowej dla Karmelu przestrzeni milczenia jako uprzywilejowanego miejsca spotkania z Bogiem – „sama z Nim samym”. W godzinach wielkiego milczenia lubiła nawet zostawiać uchylone drzwi od celi, by wsłuchiwać się w panującą wszędzie ciszę. Dla jednej z sióstr, która zauważyła tę niezwykłą praktykę, napisała potem mały traktacik Dwanaście stopni milczenia, który, jak wiemy, dostępny jest również w języku polskim.

Zarówno przed obłóczynami, jak i przed profesją zakonną, pojawiały się pytania, czy siostra Amata podoła życiu karmelitańskiego – a to ze względu na jej słabe zdrowie. W lutym 1861 roku przedłużono jej nawet nowicjat, żeby decyzję o dopuszczeniu do ślubów podjąć dopiero po Wielkim Poście, przeżywanym w Karmelu w bardzo ścisły sposób. Mimo podzielonych głosów i burzliwej dyskusji, ostatecznie wspólnota zaufała młodej mniszce.

Ten Wielki Post przed ślubami, w roku 1861, wyznaczył nowy etap w jej życiu duchowym. Przez kilka tygodni wewnętrznie współuczestniczyła w bolesnych tajemnicach życia Chrystusa. Natomiast podczas rekolekcji poprzedzających profesję zakonną doświadczyła intelektualnej wizji[4] duszy Chrystusa, wskutek czego odczuła szczególne wezwanie do „odtwarzania w sobie życia i uczuć Chrystusa” oraz do „przypominania ludziom, że mają duszę, co czyni jej przesłanie bardzo aktualnym”[5].

O swojej profesji zakonnej sama siostra Amata napisała tak:

„W chwili, gdy wypowiadałam śluby, miejsce, w którym byłam, w pewnej chwili znikło… Mój duch, uniesiony w łagodnym, jasnym świetle, znalazł się w obecności Najświętszej Trójcy. Syn Boży, między swoim Ojcem niebieskim i Duchem Świętym, niewidzialnymi świadkami mojego przymierza, miłosiernie pochylił się ku mnie i z tego poznałam, że wziął mnie sobie za oblubienicę”[6]. Zrodziło to w niej głęboką świadomość, jak bardzo Jezus ją kocha i do jakiego stopnia pragnie, żeby ona kochała Jego. Tęsknota za Oblubieńcem rodziła pragnienie śmierci, by móc ujrzeć Go twarzą w twarz. Jednak jej spowiednik, ojciec Gamard, hamował ten miłosny zapał, przypominając, że jest jeszcze daleka od doskonałości, jakiej chce dla niej Bóg, oraz że nie zrealizowała jeszcze Bożego zamysłu względem niej samej.

 

Choćby mnie zabił Wszechmocny - ufam” (Hi 13,15)

Niedługo po złożeniu ślubów, gdy Amata miała zaledwie 22 lata, rozpoczął się najciemniejszy okres jej życia – duchowa noc[7]. Zewnętrznie doświadczała niezrozumienia ze strony wspólnoty, wewnętrznie, gdy w tych trudach starała się oprzeć na Bogu – całkowitej ciemności:

„Przez kilka miesięcy [Bóg] bez odpowiedzi słuchał, jak ze łzami i w bólu wyrażałam Mu to wszystko, co może natchnąć czysta miłość ku Niemu, patrzył na mnie zagubioną, na próżno Go szukającą, na próżno pytającą o Niego wszystkich stworzeń. Na próżno Go wzywam, na próżno próbuję podwoić moją wierność, On pozostaje ukryty, milczący, niewidoczny! Im bardziej Go szukam, tym bardziej wydaje mi się uciekać…” - pisała[8].

Jeszcze boleśniejsze od Bożej nieobecności było poczucie, że Bóg jest na nią zagniewany. Każdą swoją niedoskonałość, najmniejszą niewierność postrzegała jako gwoździe i ciernie raniące ciało Chrystusa podczas męki. Miała też poczucie, że wszystko i wszyscy ją drażnią. Wydawało się jej, że wszystkie siostry ją odrzucają, że jej nie znoszą.

Odpowiedzią siostry Amaty był „pakt wierności”: „Wierność w każdym czasie, w każdym miejscu, we wszystkich obowiązkach. Wierność w dzień i w nocy, wierność wewnętrzna, wierność zewnętrzna. Wierność w każdej godzinie, każdej minucie, każdej sekundzie”[9]. Postanowiła też sobie nie szukać u nikogo pociechy w swoich wewnętrznych doświadczeniach, ale mimo wszystko i wbrew wszystkiemu opierać się całkowicie na Bogu. Dla sióstr była tak pełna dobroci i delikatności, że nikt nie domyślał się jej uczuć i walk.

Wierność na tym tak trudnym etapie, zgodnie z Bożym zamysłem, miała ją prowadzić ku heroizmowi czystej miłości.

Po tych ogromnych ciemnościach światło Boże powracało stopniowo. Pierwsze Jego promyki ukazały się pod koniec jej osobistych rekolekcji, podczas śpiewu antyfony Salve Regina, uroczyście celebrowanej w Karmelu ku czci Najświętszej Maryi Panny w każdy sobotni wieczór. Gdy światło wreszcie zabłysło, okazało się światłem mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Siostra Amata tak pisała o swojej modlitwie na tym etapie:

„Zwyczajnie, gdy tylko uklęknę i zamknę oczy, jestem porywana, nie wiem za bardzo jak i zabierana, nie potrafię powiedzieć gdzie…Wydaje mi się, że mój duch opuszcza ciało i wchodzi w światło, którego natury nie potrafiłabym opisać, a które jest całkowicie duchowe. (…) Muszę czuwać nad sobą za każdym razem, gdy klękam, nawet podczas zwykłych odwiedzin u Dobrego Boga albo gdy zaczynam Oficjum i przy wszystkim innym, żeby się nie zapomnieć. Kiedy jestem na modlitwie, godzina mija jak chwila, gdy tylko się skupię, od razu jestem porywana. Żeby do tego nie doszło i żebym mogła spełniać swoje obowiązki, muszę czynić sobie wielki gwałt, ale gdy już to uczynię, cieszę się ogromną wolnością w robieniu wszystkiego”[10].

 

„Zaczął trawić moje serce jakby ogień” (Jr 20,9)

Wydawać by się mogło, że to już dopełnienie, że już doszła do kresu. Ale Bóg przygotował jeszcze dla niej misję – i tę bardziej zewnętrzną, widoczną, i tę bardziej ukrytą, ale nie mniej istotną.

Nadszedł czerwiec 1863 roku. We francuskich księgarniach pojawił się negujący Boską naturę Chrystusa Żywot Jezusa, napisany przez Ernesta Renana. Przeorysza opowiedziała siostrom o ukazaniu się bluźnierczej książki podczas rekreacji. Gorąca, oczyszczona miłość siostry Amaty nie mogła znieść takiej zniewagi wyrządzonej jej Oblubieńcowi. Gdy doszła do celi, wybuchnęła płaczem. Potem zaczęła pisać. Najpierw słowa Prologu Ewangelii św. Jana: „Bogiem było Słowo”. W natchnieniu miłości zapełniła trzy strony, broniąc Boskości Jezusa. Potem przestraszyła się. Chciała spalić rękopis, ale ogień nie strawił zapisanych kart. Doszła do wniosku, że nie wolno jej iść za tym natchnieniem i kontynuować pracy bez konsultacji ze spowiednikiem. O dziwo, uzyskała zgodę na dalsze pisanie. Choć ojciec Gamard był świadomy, że po ludzku siostra Amata nie ma kompetencji, by napisać dzieło odpowiadające na twierdzenia Renana, domyślił się działania Bożego Ducha w swojej penitentce, zwłaszcza gdy ta pokazała mu swoje notatki na inny temat, będące streszczeniem niedawnego wykładu samego ojca Gamarda.

Siostra Amata pisała wyłącznie w wolnym czasie, wieczorami lub w niedziele, poświęcając na ten cel chwile, który spontanicznie wolałaby przeznaczyć na milczącą modlitwę. Choć w czasie godzin codziennego karmelitańskiego rozmyślania przychodziły jej różne natchnienia, nie starała się ich spisywać ani zapamiętywać, by czasu intensywnej komunii z Bogiem, jakim ma być w Karmelu modlitwa wewnętrzna, nie stracić na zewnętrzną aktywność. Pan Bóg dawał jej jednak odpowiednie światła w odpowiednim czasie: „Wszystkie cytaty z Pisma świętego Starego i Nowego Testamentu przedstawiały się jej wewnętrznie, gdy tego potrzebowała, podobnie jak cytaty z dzieł patrystycznych i świętych”[11]. Swoje działanie sama siostra Amata opisała tak:

„(…) [W czasie modlitwy] otrzymuję na [dany] temat poznania, czasem bez ciągu, a czasem tworzące ciąg myślowy. Zdania najczęściej (…) nie przyjmują formy języka, ale czuję, że są głęboko odciśnięte w mojej pamięci, choć nie wiem, w jaki sposób. Jest faktem, że potem je odnajduję i muszę je tylko uporządkować. Tylko to jest moją pracą, ale nie robię tego w czasie modlitwy. (…) Zwykle czuję, że bierze mnie w posiadanie inny duch niż mój, jest mi w zasadzie zabrane wszelkie odczucie samej siebie. Biorę pióro do ręki, odczuwając najgwałtowniejsze bóle i już ich nie czuję.

(…) Drugą część każdego tematu należy wyjaśnić inaczej – to światła praktyczne, pochodzące z tych prawd. To skutki, jakie one powodują w mojej duszy, mieszanka tego, co jest mi dane dla mojego rozwoju i tego, co jest mi dane dla innych, a wszystko to połączone z przemyśleniami, uwagami, doświadczeniem i uporządkowane poza czasem modlitwy”[12].

Rzeczywiście, każdy kolejny rozdział napisanego przez nią traktatu składa się z dwóch części. Najpierw siostra Amata przedstawiała w świetle Ewangelii daną tajemnicę życia Jezusa, począwszy od życia trynitarnego jeszcze przed stworzeniem świata aż do Wniebowstąpienia i obecności Chrystusa pośród nas w Eucharystii. Następnie, do każdej tajemnicy dodawała część praktyczną, ukazującą, w jaki sposób możemy naśladować Jezusa na drogach naszego życia wewnętrznego. Jako prawdziwa karmelitanka, z największym upodobaniem skupiała się na życiu ukrytym Jezusa i na Jego relacji z Ojcem. Poświęciła na przykład cały szereg rozdziałów dziecięctwu Jezusa oraz jego życiu na pustyni w poszczególnych aspektach (post, czuwania, samotność, modlitwy[13]…). Łącznie życie Jezusa do rozpoczęcia publicznej działalności zajęło jej trzy z sześciu tomów dzieła. Jej rozważania praktyczne skupiły się natomiast w zdecydowanej części na procesach życia wewnętrznego, duchowej komunii z Bogiem, wierności łasce, wewnętrznemu upodobnieniu do Chrystusa, czyli zasadniczo na różnych aspektach dotyczących osób zaawansowanych w życiu duchowym, czy nawet idących drogą mistyczną. Podobnie, jak to pisał św. Jan od Krzyża o swoim dziele, jej wskazówki i uwagi mogą być jednak z pożytkiem czytane przez osoby będące na różnych etapach swojej drogi duchowej, gdyż każdy może je dostosować do siebie, zgodnie z drogą, którą Pan Bóg go prowadzi. Ciekawostką jest to, że choć siostrze Amacie nigdy nie pozwolono czytać św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, w swoich rozważaniach dokładnie odzwierciedliła ich naukę duchową.

Napisanie życia Jezusa zajęło jej sześć lat. Przez niecałe trzy lata spisała trzy pierwsze tomy. Najwięcej wysiłku kosztował ją tom czwarty, związany z publiczną działalnością Chrystusa, gdyż nie dysponując żadnymi źródłami, próbowała stworzyć synopsę czterech Ewangelii i uzgodnić fakty opisywane przez poszczególnych Ewangelistów. Część poświęconą Męce Pańskiej pisała na kolanach, w Wielki Piątek 1869 roku, między godziną czternastą a piętnastą. Całość ukończyła 15 października 1869 roku.

W jej życiu duchowym był to bardzo dynamiczny okres. Otrzymywała duchowe światła, cieszyła się pragnieniem zjednoczenia z Bogiem w niebie czy łaską głębokiej skruchy, a podczas rekolekcji w 1868 roku ułożyła Akt osobistej konsekracji Jezusowi. Przechodziła też przez okresy wewnętrznych oczyszczeń, cierpienia i ciemności, łącznie z pokusami samobójstwa, zwłaszcza w czasie zbliżonym do pisania o ostatnich tajemnicach ziemskiego życia Chrystusa. Pisała, że w 1869 roku doświadczyła stanu czystego cierpienia:

„Stan czystego cierpienia jest stanem pozbawionym wszelkiej pociechy i Bożej, i ludzkiej, i naturalnej, gdzie trzeba więcej lub mniej cierpieć od Boga, błogosławionych, demonów, osób i rzeczy, z którymi jest się w relacji, od przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, wreszcie od wszystkiego i od samego siebie, ciała, duszy, serca, sumienia. Oprócz stanu grzechu nie ma z pewnością nic bardziej zatrważającego dla natury”[14].

Cierpiała z powodu okresowego osłabienia kontaktu z ojcem Gamardem, czy to spowodowanego jego awersją do pisania listów, czy pewnymi pojawiającymi się nieporozumieniami. Przeżywała też okresy lęku i wątpliwości, czy kieruje nią Duch Boży, czy nie zwodzi siebie i innych:

„Może nie powinnam nigdy brać pióra do ręki, skoro odkąd to zrobiłam, nie mam ani odpoczynku, ani spokoju, ani żadnej radości, nawet przed Najświętszym Sakramentem? Być może myliłam się, spędzając tyle godzin pisząc, zamiast poświęcić ten czas na modlitwę. Jak z tego wybrnąć? Z drugiej strony, jeśli gleba mojej duszy była kiedykolwiek choć trochę płodna, czy nie stało się tak od czasu, gdy wzięłam pióro?”[15]

W dziele Bożym nie mogło też zabraknąć zewnętrznych przeciwności. Jej współsiostry różnie odnosiły się do życia wewnętrznego Amaty. Nie zabrakło podejrzeń i fałszywych oskarżeń, nawet w kontekście wizytacji wspólnoty. Przełożony kanoniczny klasztoru, ksiądz Le Rebours, z jednej strony pozostawał pod wrażeniem dzieła siostry Amaty, z drugiej – na różnych etapach dawał posłuch krytycznym uwagom, negował czystość jej intencji, a też nakładał na nią różne próby: na pewien czas nakazał zaprzestać pisania, a gdy siostra Amata była już na łożu śmierci, chcąc ukazać siostrom jej pokorę i ostatecznie samemu się przekonać co do prawdziwości jej ducha, nakazał jej publicznie przeprosić za wszystkie zgorszenia, które spowodowała swoim życiem.

Również w okresie po zakończeniu pracy redakcyjnej spotkała się z nieprzychylnymi sądami dotyczącymi nie tylko tego, co napisała, ale również jej samej. Osądy pochodziły głównie od osób, które nie znały treści jej pism, ale bardzo surowo je oceniały i były w tym na tyle skuteczne, że zła opinia o siostrze Amacie zataczała dosyć szerokie kręgi i dotarła nawet do znającego wspólnotę nuncjusza apostolskiego. Te opinie nie dotykały jednak samej mniszki, która choć o nich wiedziała, pozostawała wewnętrznie wolna i spokojna. Ona żyła już w głębi, na zupełnie innej płaszczyźnie…

 

„Przyjaciel kocha w każdym czasie” (Prz 17,17)

Zanim przejdziemy do kolejnego etapu w życiu siostry Amaty, warto wspomnieć o jeszcze jednej charakterystyce związanej z okresem jej pracy pisarskiej. Choć przez wiele sióstr mniszka była krytykowana i nawet oczerniana, Pan Bóg postawił też na jej drodze przyjacielskie dusze, które jej towarzyszyły, wspierały ją, a które również ona prowadziła do pogłębienia ich relacji z Bogiem. Słyszeliśmy już o ojcu Gamardzie, o matce Izabeli. Była jednak w klasztorze jeszcze jedna mniszka, którą z siostrą Amatą połączyła szczególna więź duchowa. Nazywała się siostra od św. Alojzego Gonzagi. Współpracowała z siostrą Amatą przy jej dziele, przepisując rękopis, by móc przesyłać go do sprawdzenia ojcu Gamardowi. Pogłębiona lektura kolejnych stron oraz przyjaźń z siostrą Amatą również ją wprowadzały na głębiny życia duchowego. Sama szła drogą czystej wiary, często doświadczała pokus, niepokoju i oschłości, odczuwalna bliskość Jezusa praktycznie nie była jej udziałem. Relacja z siostrą Amatą, której wysokiego stopnia zjednoczenia z Bogiem była świadoma, inspirowała ją i mobilizowała do nieustannego pogłębiania życia teologalnego, do coraz większej gorliwości w dążeniu do świętości. Podziwiała siostrę Amatę, była jej całkowicie oddana i całym sercem pragnęła jej całkowitej doskonałości i czystości serca, do tego stopnia, że niepokoiła się o każdy objaw, który zewnętrznie mógłby wydawać się jakąkolwiek niedoskonałością. Ta Boża więź była na różnych etapach przyczyną cierpienia dla nich obu. Mimo że chodziło o wolną i czystą relację, oskarżano je, również na wizytacjach kanonicznych, że jest to przywiązanie i relacja nieuporządkowana. Przełożony poddawał je próbie, a jeszcze w ostatniej chorobie siostry od św. Alojzego Gonzagi, przeorysza zabroniła siostrze Amacie odwiedzać śmiertelnie chorą siostrę, aby w ten sposób ostatecznie dać świadectwo ich wolności wewnętrznej. Obydwie podporządkowały się zakazowi z tak absolutnym oderwaniem, że po kilku tygodniach przeorysza go cofnęła. Siostra od św. Alojzego Gonzagi zmarła po kilku miesiącach choroby na początku roku 1870, po tym, jak siostra Amata zakończyła pisanie życia Jezusa.

 

„Błogosławiony, kto pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją” (Jr 17,7)

Gdy w październiku 1869 roku praca została zakończona, siostra Amata powróciła do życia ukrytego. Cechą charakterystyczną jej duchowości na tym etapie było całkowite zapomnienie o sobie – niezatrzymywanie się na sobie ani na tym, co Bóg w niej czynił. Z tego okresu zachowały się luźne notatki przeznaczone dla kierownika duchowego, spisywane, by nie zapomnieć o ważnych sprawach i móc uczciwie zdać sprawę ze stanu swojej duszy. W 1870 roku miała natchnienie, żeby napisać o Eucharystii, ale nie dała już rady tego dokonać. Ojciec Gamard prosił ją, by napisała duchową autobiografię, ale ta praca również pozostała niedokończona, gdyż zewnętrzne okoliczności ciągle stawały na drodze…

Zasadnicze postawy, które wyłaniają się ze wspomnianych notatek, to: miłość, pokora, oddanie siebie, ciągła wewnętrzna praca i pragnienie cierpienia. Zasadniczy wewnętrzny klimat, który dominował, to całkowity pokój. Choć siostra Amata coraz bardziej pragnęła upodabniać się do Chrystusa przez krzyż, wszystko w jej życiu stało się pokojem i miłością. „Chcę pokazać w tobie duszę uświęconą przez miłość” – usłyszała.

Również trudne zewnętrzne wydarzenia pozostawiały ją wewnętrznie nieporuszoną, spokojną i zakotwiczoną w Bogu.

W roku 1870 wybuchła wojna francusko-pruska. Doszło do oblężenia i bombardowań Paryża, również okolic klasztoru. Siostra Amata napisała o tym czasie: „rok rekolekcji, milczenia i modlitwy”. Rok ogromnej zażyłości z Chrystusem. Nie oznaczało to, że było jej obojętne, co się dzieje wokół. Gorliwie modliła się za Francję, pragnęła męczeństwa, a dla sióstr jej wewnętrzny pokój był ostoją. Uczyniła też bardzo konkretne postanowienia:

„1) Nie skarżyć się na nic, a zwłaszcza na jedzenie, i ukrywać swoje cierpienia;

2) Przez miłość miłosierną czynić te doświadczenia tak lekkimi jak to tylko możliwe dla moich sióstr;

3) Pozbawić się wszystkiego, czego będę w stanie, w czasie głodu;

4) Pielęgnować moje siostry w razie zarazy”[16].

Pod Bożym natchnieniem zaproponowała przeoryszy złożenie ślubu Najświętszej Duszy Chrystusa, aby ocalić klasztor w razie inwazji. Siostry zobowiązały się w nim do pewnych aktów pokuty i modlitwy. I rzeczywiście – w czasie bombardowań nad klasztorem przeleciało ponad pięćset bomb, jedynie sześć z nich spadło w ogrodzie, nawet nie wyrywając jednego drzewa, a sam klasztor pozostał nienaruszony, choć wszędzie wokół były ruiny.

Siostra Amata cały czas pozostała spokojna, w pełni ufająca Bogu. Jedynym, co powodowało jej lęk, był nakaz prowincjała, by młodsze siostry, wśród których była i ona, opuściły Paryż. Na szczęście, przeorysza, znając usposobienie mniszek, wyprosiła u przełożonego zmianę decyzji.

Rok 1871. Po podpisaniu zawieszenia broni rozpoczęła się wojna domowa. Nastał czas Komuny paryskiej. Siostra Amata już rok wcześniej miała duchowe poznanie tego, co się wydarzy we Francji. W kwietniu bojówki Komuny wtargnęły do klasztoru, by go przeszukać. Uzbrojeni mężczyźni weszli do kaplicy, chcąc nawet wywrócić ołtarz ku czci Matki Bożej (na szczęście jeden z nich okazał się „wierzący”, więc na to nie pozwolił). Zażądali też klucza od tabernakulum. Zakrystianka zdążyła w porę zabrać Najświętszy Sakrament i schroniła się z Nim w celi siostry Amaty, jako najbardziej godnej towarzyszki dla Pana. Przeszukanie skończyło się szczęśliwie i klasztor mógł nadal funkcjonować we względnym spokoju. W maju w pobliżu klasztoru wybuchł skład amunicji. Siła rażenia powyrywała kraty, drzwi i okna, ale żadnej z sióstr cudownie nic się nie stało. Siostra Amata napisała: „Zobaczyłyśmy ruinę Sodomy, nie wychodząc z niej”.

 

„Pójdźcie, synowie, słuchajcie mnie, nauczę was bojaźni Pańskiej” (Ps 34,12)

W tym samym 1871 roku siostra Amata została mianowana mistrzynią nowicjuszek, mimo że jej stan zdrowia na tym etapie nie pozwalał już na regularne prowadzenie życia zakonnego. Formacja, którą proponowała młodym siostrom, oparta była na cnotach teologalnych wiary, nadziei i miłości. Miała dar rozumienia nowicjuszek i stwarzała taką atmosferę, że łatwo im się było otworzyć. Zawsze szukała prawdy. Budowała innych pokorą, łagodnością i zapomnieniem o sobie, co nie zmieniało faktu, że była wymagającą formatorką. Zdecydowanie wymagała wzajemnego szacunku i miłości siostrzanej. Największą pochwałą i radością było dla niej, gdy wspólnota chwaliła wzajemną miłość i wyraźnego ducha braterskiego w nowicjacie. Młode siostry były doskonale świadome jej świętości i starały się jak najwięcej od niej zaczerpnąć, nawet już na łożu śmierci. Mocno naznaczyła życie swoich nowicjuszek, również tych, których mistrzynią była jedynie przez krótki czas.

Jej życie wewnętrzne było dopełnioną świętością. Nic nie było w stanie jej poruszyć: ani pochwały, ani prześladowania. „W zasadzie panuję nad pierwszymi poruszeniami” – wyznawała[17]. Miała świadomość, kim jest Bóg i kim jest ona sama przed Nim. „Mój zwyczajny stan jest między czystą wiarą a jasnym widzeniem – pisała. – Odkąd zakończyłam moje pisma, człowieczeństwo Naszego Pana jakby wyraźnie się wycofało, ukazuje mi się cały czas Bóg, ale Bóg po prostu (…). Kiedyś, gdy chciałam się skupić i odprawiać modlitwę, wchodziłam w siebie i to tam znajdowałam Boga. Teraz jest inaczej. Gdy tylko rozpoczynam modlitwę wewnętrzną, Bóg przyciąga mnie do siebie i rozumiem coś z tych słów wypowiedzianych do naszej świętej Matki Teresy: ‘Szukaj siebie we Mnie’”[18]. Dominującą cechą jej życia pozostawało zapomnienie o sobie:

„Ta dusza zapomina o wszystkim, jest jak obcy. Nie modli się już za samą siebie, ale Duch Święty poddaje jej modlitwy mające wielką doskonałość i całkowicie odpowiadające jej potrzebom. (…) Ta dusza jest uciszona, najczęściej w żaden sposób nie wraca i nie może powrócić do łask, które otrzymuje ani do tego, co się dzieje w niej. (…) Ta dusza nie uważa siebie za lepszą od innych, nie sądzi niczego, ma siebie w pogardzie, a bardzo szanuje bliźniego. (…) Nie zna żadnego udawania, ale jest prosta jak dziecko. (…) Ta dusza, zarówno w sobie, jak i we wszystkim, pragnie jedynie wypełnienia Bożego upodobania (…)”[19].

Nie była jednak wyizolowana od tego, co działo się na zewnątrz. Doskonale pojmowała, na przykład, diabelskie pochodzenie i działanie masonerii.

 

„Dokonało się!” (J 19,30)

W grudniu 1873 roku w klasztorze wybuchła epidemia grypy, podczas której zmarły dwie starsze siostry. U siostry Amaty grypa przeszła w przewlekłe zapalenie opłucnej. Przeorysza, świadoma stanu mniszki, w porozumieniu z ojcem Gamardem, nakazała jej uporządkować pisma, dając jej przy tym do pomocy jedną siostrę. Siostra Amata była tak wyczerpana, że pracowała jedynie przez godzinę dziennie. Poprawiła jedną z części swojego dzieła, dała dyspozycje co do innych. Uporządkowała i uzupełniła notatki autobiograficzne dla ojca Gamarda. Do końca prowadziła też swoje nowicjuszki, choć przeorysza, w trosce o jej siły, ograniczała ich kontakt z nią. Przed śmiercią pisała:

Panie, jesteś moją nadzieją od młodości. Już w łonie matki byłeś mym opiekunem. Pan naznaczył mnie swoją pieczęcią, wybrał mnie na swoją oblubienicę. Wyrył swoje Imię na moim czole, rozprzestrzenił Je w moim wnętrzu. Chronił mnie jak źrenicy oka, szedł za mną krok za krokiem, nigdy nie pozostawił mnie samej. (…) Nie należę już do siebie, ale do Tego, którego kocham, którego wybrałam ponad wszystko. (…) Zapomniał o wszystkich moich błędach. Jakiego grzechu mi nie przebaczył? Z jakiej rany mnie nie uzdrowił? (…) Niebieski Baranek oczyścił mnie swoją własną krwią, abym wszędzie szła za nim z grupą dziewic. (…) Upoił mnie winem miłości! (…) Zanurzył mnie w przepaści pokory! Przyozdobił mnie swoją czystością! Uczynił mnie matką wielkiej liczby dusz!”[20].

Zmarła 4 maja 1874 roku.

 

„Na wieki będę opiewał łaski Pana” (Ps 89,2)

Choć nie znała bezpośrednio pism św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, w pełni zachowała ich ducha. Podobnie jak Święta Matka Teresa, widziała swoje życie jako Księgę Zmiłowań Pańskich. Również przebieg jej życia mistycznego czyni ją podobną do Świętej Reformatorki Karmelu. Podobnie jak Święty Ojciec Jan doświadczyła głębokiej nocy ducha i zrozumiała ją. Jej komunia z Chrystusem od lat dziecięcych jest punktem wspólnym z duchowością przeżywaną kilkadziesiąt lat później przez inną karmelitankę bosą, św. Teresę z Los Andes, a jej życie w głębi, nieporuszoną przez żadne zewnętrzne okoliczności, czyni jej życie preludium doktryny trynitarnej św. Elżbiety od Trójcy Przenaświętszej. Mówi się również, że „jej droga mistyczna była przygotowaniem doktryny Teresy od Dzieciątka Jezus”[21].

Rzeczywiście, choć od strony profilu psychologicznego oraz samego kształtu doświadczenia mistycznego wydaje się całkiem inna od świętej Tereski, można w ich życiu zauważyć szereg podobieństw duchowych i zewnętrznych, takich jak: wczesna świętość, patrzenie na życie duchowe w perspektywie miłosierdzia, pokory, ufności i miłości, wyrażające się u każdej z nich w inny sposób doświadczenie spalającej żarliwości o chwałę Pana, a od strony uwarunkowań zewnętrznych: pochodzenie z Normandii, doświadczenie wczesnej śmierci rodziców, szczególna łaska związana z przyjęciem pierwszej komunii świętej, czy nawet sprawowanie posługi mistrzyni nowicjatu. Podczas gdy święta Tereska została prędko kanonizowana i stała się jedną z najbardziej znanych i wzywanych świętych, droga Amaty pozostała ukryta i nieznana…

Być może nie do końca – bo znała ją na przykład św. Teresa Benedykta od Krzyża, która napisała o niej – niewykluczone, że na zamówienie – artykuł. Mówi się też, że rozważania siostry Amaty o duszy Chrystusa wywarły wpływ na późniejsze prace antropologiczne Edyty Stein[22]. We wspomnianym artykule św. Teresa Benedykta pisała o Amacie tak: „W swoim przebiegu zewnętrznym to życie było całkiem proste, ale jego bogactwo wewnętrzne było takie, że w krótkim szkicu biograficznym możemy je jedynie naszkicować”[23].

Czy i jak to bogactwo przemawia do nas dzisiaj?

Gdy tak wiele różnych zewnętrznych spraw angażuje nasze życie, gdy wszystko wydaje się toczyć tylko wokół działania, wydarzeń, sukcesów i zaangażowań, siostra Amata przypomina o tym, że swoje życie można wypełnić tylko w jeden sposób – stawiając wszystko na Boga, niezależnie, czy żyje się we wspólnocie zakonnej, czy w rodzinie, czy i w jaki sposób jest się zaangażowanym zawodowo itp. Tylko Bóg może wypełnić serce człowieka. Tylko Bóg może je naprawdę ukierunkować na dobro. Tylko Bóg może też dać światło i siłę, by każdą zewnętrzną okoliczność przeżywać we właściwych proporcjach, nie trwożąc się zbytnio złem, cierpieniem i zagrożeniami, ani nie chełpiąc się ze swoich domniemanych sukcesów.

Siostra Amata uczy nas, że relacja z Bogiem nie jest czymś abstrakcyjnym i teoretycznym, ale jest spotkaniem z żyjącą Osobą. Spotkaniem, które jest dostępne dla każdego, kto zechce szukać Bożej obecności i troszczyć się o życie w zgodzie z własnym sumieniem.

Siostra Amata ukazuje też, że nasza wiara jest wiarą w Boga wcielonego, który przyszedł do nas i stał się jednym z nas, dzięki czemu możemy Go we wszystkim naśladować. Życie Jezusa jest dla nas otwartą księgą, miejscem, gdzie wciąż możemy Go spotykać i poznawać, inspiracją, by żyć naprawdę po ludzku, to jest zgodnie z Bożym zamysłem. Jej rozważania wskazują, że naśladowanie Chrystusa w naszej codzienności jest podstawowym wymiarem życia każdego chrześcijanina.

Siostra Amata jest też przykładem dla cierpiących, przeżywających ciemność i zwątpienie. Jej życie jest głośnym wołaniem: Zaufaj! Pośród ciemności Bóg jest obecny, a każda ciemność – przeżyta wraz z Nim – prowadzi do światła.

Gdy była już przy końcu drogi mistycznej i przy końcu życia doczesnego, usłyszała, że Pan Bóg chce pokazać poprzez nią osobę przemienioną przez miłość. Harmonia bytu, która stała się jej udziałem, jest może dla nas odległym kresem pielgrzymki, ale też latarnią, jak postępować w drodze i zachętą, by nie ustawać, bo cel – choć może odległy – jest rzeczywisty i możliwy do osiągnięcia. Pokazuje nam, że można być wolnym i szczęśliwym, niezależnie od tego, co się dzieje. Pokazuje też, że – jak pisał św. Jan Ewangelista – miłość Boga zawsze jest nierozłącznie związana z miłością do bliźniego: miłością ofiarną, heroiczną, zapominającą o sobie i wybierającą dla siebie trud, by ulżyć innym.

Te wskazówki pozostawione przez jej życie niech będą dla nas światłem i zachętą, by wchodzić w głębię swojego istnienia na spotkanie z Tym, który Jest, a może też zachętą, by lepiej poznać Amatę, czytając i rozważając jej pisma.

 

 

Bibliografia:

  1. E. Mura, Soeur Marie Aimée de Jésus. 1874-1974, biogram wydany przez Karmel z Créteil w roku 1974 – przedruk fragmentu czasopisma Esprit et vie, nr 48, 29.11.1973.

  2. Soeur Marie-Aimée de Jésus, religieuse carmélite du Monastère de Ste Thérèse de l’Avenue de Saxe à Paris…, t. II, 1913.

  3. Paulette Leblanc, La vie de Dorothée Quoniam, Sœur Marie-Aimée de Jésus, http://nova.evangelisation.free.fr/marie_aimee_de_jesus_01.htm (dostęp: 16.05.2024).

  4. Marie Aimée de Jésus, l’humble carmélite qui osa répondre à Ernest Renan, https://fr.aleteia.org/2024/05/03/marie-aimee-de-jesus-lhumble-carmelite-qui-osa-repondre-a-ernest-renan/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR11Rlozx-qx6r4TSoYH5Pl6-7TqiD5e-9Y4oCDko_PVHLTyt1ySi3k7FNI_aem_AWnDBlI99dJLKJFntCllC7wbufrxee9sHOK_zEHGYWIQmAZk21H0Lu_PNABS5VOHVekD52UKW0T2Lq2umsqhIGgk (dostęp: 14.05.2024).

  5. https://editionsarfuyen.com/2018/12/13/marie-aimee-de-jesus/ (dostęp: 16.05.2024).

  6. https://www.nrt.be/it/recensioni/avec-edith-stein-decouvrir-le-carmel-francais-6630 (dostęp: 16.05.2024).

 

 

 

 

[1] Na początku XX wieku karmelitanki bose z Avenue du Saxe, podobnie jak wiele zgromadzeń zakonnych, zostały wygnane z Francji i znalazły schronienie w Belgii. Po powrocie do ojczyzny osiedliły się w Créteil, gdzie do dziś istnieje klasztor.

[1]Autobiografia s. Amaty, cyt. za: E. Mura, Soeur Marie Aimée de Jésus. 1874-1974, biogram wydany przez Karmel z Créteil w r. 1974 (przedruk fragmentu czasopisma „Esprit et vie”, nr 48 z 29.11.1973 r.), s. 7.

[2] Tamże, s. 13.

[3] Tamże, s. 11.

[4] Według św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, jeden z najwyższych rodzajów wizji, w której nie ma udziału ani wyobraźnia, ani tym bardziej zmysły, a Bóg objawia się człowiekowi we władzach duchowych, w centrum jego bytu. W związku z tym tego typu widzeń nie mógłby wywołać zły duch, gdyż dotyczą sfery, do której on nie ma dostępu.

[6] Autobiografia s. Amaty, cyt. za : E. Mura, dz. cyt., s. 15.

[7] Jest to doświadczenie, które szczegółowo opisuje św. Jan od Krzyża. Pozorne opuszczenie przez Boga oznacza tak naprawdę Jego udzielanie się na dużo głębszym poziomie, w sposób, którego nieoczyszczona natura ludzka nie może znieść. Osoba widzi samą siebie w tak silnym Bożym świetle, że wszystkiego, co jest w niej w jakikolwiek sposób przeciwne Bożemu udzielaniu się, doświadcza w radykalnie mocny sposób jako własnej ciemności. Dodatkowo, Pan Bóg dopuszcza zewnętrzne trudności, cierpienia i prześladowania, które prowadzą do faktycznego oparcia się wyłącznie na Bogu, i to na Bogu naprawdę, a nie na własnych wyobrażeniach czy odczuciach na Jego temat.

[8] Autobiografia s. Amaty, za: E. Mura, dz. cyt., s. 16.

[9] Tamże, s. 17.

[10] Soeur Marie-Aimée de Jésus, religieuse carmélite du Monastère de Ste Thérèse de l’Avenue de Saxe à Paris…, t. II, 1913, s. 7-8.

[11] Paulette Leblanc, La vie de Dorothée Quoniam, Sœur Marie-Aimée de Jésus, http://nova.evangelisation.free.fr/marie_aimee_de_jesus_01.htm (dostęp: 16.05.2024)

[12] Soeur Marie-Aimée…, dz. cyt., s. 7-9.

[13] O modlitwie Jezusa na pustyni siostra Amata pisze łącznie pięć bardzo długich rozdziałów, z których prawie każdy dzieli się na wiele podrozdziałów – łącznie ponad 200 stron (!).

[14] Soeur Marie-Aimée…, dz. cyt., s. 87.

[15] Tamże, s. 11-12.

[16] Tamże, s. 174-175, cytat zaczerpnięty z notatek s. Amaty z dnia 24.09.1870 roku.

[17] Tamże, s. 242.

[18] Tamże, s. 324-325.

[19] Tamże, s. 418, cytat zaczerpnięty z notatek s. Amaty.

[20] Tamże, s. 423-424, cytat zaczerpnięty z notatek s. Amaty.

[21] Artykuł ze strony Aleteia.fr, dz. cyt..

[22] Tamże.

UKOCHANA PRZEZ JEZUSA

S. MARIA AMATA

OD JEZUSA OCD (1839

-1874)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

FUNDACJA KARMEL NA WOLI

+48 783 508 473

zamowienia@karmelnawoli.pl

fundacja@karmelnawoli.pl

ul. Wolska 27/29

01-201 Warszawa

KRS: 0000827786

NIP: 5272920846

REGON: 385562107

 

Numer konta:

PL76 1240 6218 1111 0010 9702 7550

SKLEP

Regulamin

Formularz kontaktowy

RODO

+48 783 508 473

FUNDACJA KARMEL NA WOLI

Śledź nas:

Dostawa i płatność